FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



SNIPER X MEDIC

a u t o r :    Zenyattamaster


w s t ę p :   

TF2 yaoi fanfiction



u t w ó r :

#1chapter
Dzień mijał jak codzień mój ubercharch w pełni naładowany i gotowy do działania.Moja praca mogłaby się wydawać jedną wielką rutyną gdyby to że nie leczę zwykłych przypadłości jak katar czy jakieś rozcięcie itp,dzięki temu wiem że zasługuje na to by znajdować się w drużynie -RED
Jednakże od pewnego czasu spotykam w swoim fachu małe nieoczekiwane wyjątki.Właśnie kończyłem składać kości Skauta,był późny wieczór więc sądziłem że będzie on na dziś ostatnim pacjentem,niestety przeliczyłem się.Od jakiegoś tygodnia Snajper przychodzi do mnie zawsze pod koniec dnia z błachymi przypadłościami tym razem była to rozcięta klatka piersiowa więc nie tak źle jak przedwczoraj. Spojrzałem na niego i ze znudzeniem szepnełem sobie pod nosem
-Dummkopf
-Witaj koleżko :D
Tylko tego mi brakowało... głupkowatego uśmiechu Snajpera
-Siadaj i zdejmuj koszulę- burknełem z wściekłością
Snajper różnił się od innych, był zawsze pogodny niezależnie od tego co się działo... irytowało mnie to. Jego rany nie były takie ja oczekiwałem zresztą jak zwykle-,-
mogłem się tego spodziewać. Zeczelem przyjeżdżać dłonią po jego bliznach.
-Boli?- zapytałem ze znudzeniem
-Kiedy ty mnie badasz to nigdy nie boli ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Spojrzał na mnie z tą swoją dwuznaczną miną nienawidzilem gdy tak robił.
-Ehh... Snajper- szepnełem pod nosem. Od tygodnia się tak zastanawiam czy zamiast leczyć swoje ciało nie powinieneś się leczyć na mózg... - odparłem i wróciłem do badania jego klatki piersiowej, założyłem stetoskop by nasłuchiwac jego bicia serca. Gdy moja ręka zbliżała się do jego pasa usłyszałem jak jego serce zaczyna bić szybciej niż dotąd, spojrzałem pólokiem na jego twarz i zauważyłem małe rumieńce, w tym samym czasie on speszony odwrócił wzrok a ja zakończyłem badanie. Było to dla mnie na tyle krępujace że jak najszybciej chciałem się go pozbyć. Potraktowałem go ubercharchem i przypisalem jakieś leki przeciwbólowe. Gdy Snajper wstawał, widziałem jak przeszywa mnie wzrokiem
-Na co się gapisz- żekłem że zdziwieniem
- Na nic... na nic - Odparł po czym podszedł , złapał mnie od tyłu i przytulił coś zbyt czule jak na kolegę...
-Dziękuję doktorku :3
W tym momencie poczułem jak moja twarz poprostu płonie ze wstydu, myślałem w tej chwili czy mu przyłożyć ale wtedy musiałbym go ponownie zbadać, a tego bym wolałbym już dzisiaj uniknąć.
-Dobra.. już wystarczy!! -złapałem go za koszule po czym uniosłem do góry, przypominając o brania leków i jak najszybciej wyprowadziłem z gabinetu content://com.evernote.evernot eprovider/notes/d489ad54-8ad1- 4d5f-922b-309ac9ea9120/resourc es/7bab4c8abf13f665b3272c19fc1 35693 Usiadłem na łóżku i złapałem się za głowę, każda wizyta...... Snajpera(chociażby błacha)sprawiała że byłem coraz bardziej wykończony od poprzedniej. Jednakże cały czas chodził mi po głowie ten moment podczas badania, jego przyspieszone bicie serca i wyraz twarzy jak gdyby się czegoś wstydził, jakby coś ukrywał..
-Pfff co ja pięprze.... jestem poprostu przemęczony - Odparłem i jak najszybciej położyłem się spać by zapomnieć o tej kompromitacji.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1323
il. komentarzy : 0
linii : 19
słów : 603
znaków : 3095
data dodania : 2017-03-18

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e